wtorek, 28 maja 2013

Podejmij ze mną wyzwanie!

Hejho!

Czas na zmiany, koniec z osiadłym trybem życia, ciągłym poddawaniem się lenistwu i innym pokusom. Zmotywowało mnie do tego wyzwanie, do którego się dołączam (przechwycone od miniminnie).


Nie będzie lekko, ale to dobry test na sprawdzenie własnej wytrwałości :) Przyłączacie się? :)

poniedziałek, 27 maja 2013

Sałatka z tuńczykiem

Hej!

Dziś mam dla Was prościutki przepis, na smaczną i szybką sałatkę z tuńczykiem, która nie wymaga zbyt wiele wysiłku, a smakuje naprawdę nieźle :)

Składniki:
-pół opakowania makaronu (wedle życzenia, ja daję różne)
-puszka kukurydzy
-puszka tuńczyka
-4-5 jajek
-3 ogórki konserwowe lub kiszone
-1 średnia cebula
-sól, pieprz
-majonez

Przygotowanie:
Makaron gotujemy w posolonej wodzie. Jajka gotujemy na twardo i pozostawiamy do przestygnięcia. Tuńczyka i kukurydzę odsączamy i kroimy na małe kawałki (kukurydzy nie kroimy :D). Cebulę, ogórki i przestygnięte jajka kroimy w kostkę, wszystko wrzucamy do miski, solimy, pieprzymy do smaku, dodajemy majonezu i odstawiamy do lodówki, żeby składniki sobą "przeszły".


Małe zastrzeżenie: jeśli nie macie otwieracza, kupujcie kukurydzę z zawleczką! Nie róbcie tego tak:


Smacznego!

piątek, 24 maja 2013

Lakier Wibo

Na początku chciałabym podziękować za wysyp zaproszeń do tagów i różnych akcji. Na wszystkie odpowiem, tylko stopniowo i postaram się zrobić to w najbliższym czasie!

Dziś przybywam z kolejną recenzją (tym razem pozytywną!). Tym razem będzie to lakier marki Wibo z kolekcji przygotowanej przez blogerki, który odkryłam na rossmannowskiej półce :)


Lakier do paznokci z formułą imitującą lakier żelowy. Jest to najnowsza limitowana kolekcja Nail Obsession Gel Like zaprojektowana przez autorki blogów kosmetycznych (taki mały partiotyzm :)). 
Kolorów jest 10, każdy w pięknym, pastelowym odcieniu. Nie wiem jak pozostałe, ale mój jest zupełnie matowy. Konsystencja dosyć gęsta, więc najlepiej nakładać go 3-4 ruchami na jeden paznokieć, ponieważ nie pozostawi po sobie brzydkich smug i nie zacznie się "ciągnąć" za pędzelkiem. Wystarczą 2 warstwy do całkowitego pokrycia płytki i co najważniejsze - jak na lakier w takiej cenie jest bardzo trwały. Na moich paznokciach trzymał się około 4 dni bez żadnych odprysków (pomimo że na stancji nie mam pralki ani zmywarki i wszystko robię ręcznie), a później zaczął nieznacznie odpryskiwać.


Pojemność: 8,5ml
Cena: 6zł, ale ja kupiłam w promocji za 5zł
Dostępność: Rossmann 

PLUSY:
+cena
+wytrzymałość
+dobrze kryje
+wygodne i ładne opakowanie
+szybko schnie

MINUSY
-daję maleńki minusik za gęstą konsystencję, chociaż to chyba też kwestia gustu.


Żałuję, że jest to kolekcja limitowana, bo chciałabym wypróbować je wszystkie. Niestety szkoda pieniędzy, bo i tak 3/4 mi powysycha zanim zużyję połowę buteleczki. Mimo wszystko sięgnę jeszcze po jakiś odcień.

czwartek, 23 maja 2013

Najgorsza szminka świata

Hej!

Dawno mnie nie było, bo miałam nawał pracy na uczelni. Ciągle jakieś zaliczenia, sprawozdania i inne duperele. Nie będę pewnie teraz pisać zbyt często, bo sesja zbliża się wielkimi krokami i czasu na naukę coraz mniej. Ale póki co jestem i mam dla Was recenzję pomadki, która jest najgorszym kosmetykiem na jaki dałam się naciągnąć.


Doprawdy nie wiem jak to się stało, że kosmetyczka namówiła mnie na coś takiego. Od początku: moja mama, była u tej kosmetyczki przed pewnym weselem i kupiła u niej super pomadkę firmy PAESE. Nie chodziło mi o kolor, bo akurat chciałam sobie wybrać inny, ale o konsystencję i trwałość. Poszłam więc w to samo miejsce, żeby o nią zapytać i okazało się, że jest, ale same ciemne kolory - ja chciałam naturalną. Pani bardzo serdecznie, z całego serca poleciła mi szminkę "firmy" BAOLISHI, która jest absolutnym hitem i zdecydowanie góruje wśród wszystkich kosmetyków do ust. 

Od początku nie spodobało mi się opakowanie - tandeta w różowe kwiatuszki, ale po doświadczeniu z zakupami uznałam, że nie należy sądzić książki po okładce. Kosmetyczka powiedziała, że pomoże mi dobrać odpowiedni kolor do mojej cery i pokazała mi kilka testerów, żebym sprawdziła jak wyglądają na skórze. Cóż - udało mi się wybrać różowo-brzoskwiniowy i nie ukrywam, że mi się spodobał. Po szybkim zastanowieniu się (chociaż hmm chyba nawet nie) kupiłam szminkę za 15zł (nie jest warta nawet 1zł!!!) i wyszłam. 

Pierwsze wrażenie było całkiem niezłe, bo dosyć ładnie wyglądała na ustach, ale jej posmak od razu mnie odrzucił. Czułam na ustach smak błyszczyka z Bravo Girl czy innego FunClubu i trochę mnie to odrzuciło, w końcu jak dla mnie to też jest ważny aspekt. Po kilku dniach użytkowania okazało się, że moje usta są suche jak wiór i wyglądają beznadziejnie - szminka okropnie je wysuszyła. Mało tego - zaczęła śmierdzieć plasteliną! Zdeprymowana do granic możliwości postanowiłam sprawdzić tę super markę i okazało się, że... jest to chińska firma dodająca do swoich produktów kadm i inne rakotwórcze substancje...



Podsumowanie:

MINUSY
-okropny zapach plasteliny
-posmak tandetnego błyszczyka z gazety w połączeniu z plasteliną
-toporna konsystencja
-brzydkie opakowanie
-zawiera substancje RAKOTWÓRCZE
-chińska firma
-wysusza usta i sprawia, że stają się spierzchnięte

PLUSY
-Brak! 

Absolutnie żałuję, że dałam się namówić na ten badziew i już nigdy nie zaufam żadnej kosmetyczce jeśli chodzi o kupowanie kosmetyków. Następnym razem sprawdzę na 100 portalach opinię zanim coś kupię i przede wszystkim zaufam swojej intuicji. Jeśli komukolwiek przyjdzie do głowy kupić coś tej firmy - nie radzę...

poniedziałek, 13 maja 2013

Maseczka z alg

Dziś, jak zapowiedziałam we wcześniejszym poście, podzielę się z Wami swoją opinią na temat maseczki z alg morskich. Poleciła mi ją kosmetyczka, u której byłam na oczyszczaniu twarzy i od razu po powrocie do domu zamówiłam ją przez internet. Kosztowała niewiele - ok. 13zł za 100g (+jakieś koszty przesyłki) i szczerze mówiąc, nigdy bym nie przypuszczała, że za tak małą kwotę można uzyskać taki super efekt! Wspomnę jeszcze, że moje algi są na trądzik i wybielanie przebarwień i blizn po trądziku, ale jest wiele innych rodzajów dostępnych między innymi na allegro :)



Przepraszam za jakość zdjęć, ale jest już ciemnawo i światło z żarówki wszystko psuje
Sposób przygotowania takiej maseczki:
Proszek z wysypujemy do jakiegoś małego pojemniczka (u mnie opakowanie po kremie Garnier) i zalewamy ciepłą, przegotowaną wodą tak, aby powstała konsystencja papki. Dokładnie mieszamy, żeby nie było grudek i w miarę szybko nakładamy na twarz (można też na szyję i dekolt). Mi się to dziś nie udało, bo zanim nałożyłam, zrobiły się grudy :) Zostawiamy maskę do wyschnięcia, a później ściągamy ją kawałkami z pyszczków.

A teraz o efektach. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem tej maseczki. Już po pierwszym użyciu zauważyłam różnicę. Moja skóra wydawała się bardzo czysta, wypoczęta i świeża (dowodem na to jest fakt, że nawet mój tata zauważył, że coś zrobiłam :)), część wągrów odeszła w siną dal a zaczerwienienia zbladły. Oczywiście nie jest tak różowo i efekt nie jest trwały. Aby utrzymać swoją cerę w takiej kondycji, trzeba stosować maskę około 2 razy w tygodniu REGULARNIE, czego mi niestety zabrakło :)

Jak dla mnie, ten produkt ma bardzo dużo plusów i chętnie kupię go ponownie :)

Maseczka jeszcze świeża, ale po wyschnięciu robi się ciemniejsza :)
Macie jakieś swoje ulubione maseczki? :)

niedziela, 12 maja 2013

Maski maseczki

Hej dziewczyny!

Skrobię szybko krótkiego posta, bo przed chwilą wróciłam do Warszawy i czeka mnie jeszcze sprawozdanie z chemii.

W ten weekend zamówiłam kilka produktów:
-olejek arganowy (będę stosować na włosy wg zaleceń Frambuesy :))
-maseczkę do cery naczynkowej dla mamy (pamiętajcie o dniu matki!)
-zieloną glinkę na trądzik
-naturalny peeling z łupin kakao
-algi na trądzik i wybielanie blizn po trądziku (które mam w domu i to będzie moja pierwsza recenzja)

i będę testować! Czekam tylko na kuriera :)


Oprócz tego znalazłam czas, żeby wyregulować sobie brwi i wreszcie wyglądam jak człowiek! Wstawię swoje zdjęcie z którąś maseczką na twarzy, ale nie będę niestety wyglądać tak pięknie jak pani na górze :D

Trzymajcie się i do zobaczenia!

P.S. Nie mogłam się doczekać olejku arganowego, więc użyłam oleju z pestek winogron. Teraz siedzę z siatą z Biedro na głowie i szczerze mówiąc trochę mi gorąco...

piątek, 10 maja 2013

Trochę Warszawy

Wybrałam się wczoraj po zajęciach (i zwalonym kolokwium przy okazji) na mały spacerek po Warszawie. Nogi poniosły mnie na Krakowskie Przedmieście i Stare Miasto - cóż za piękne miejsce! Szczerze mówiąc zmieniłam ostatnimi czasy zdanie o stolicy. Zawsze kojarzyła mi się z hałasem, korkami i ogólnie ujmując - betonem, ale odkąd się tu wprowadziłam, zaczęłam spacerować i zwiedzać, nabrała dla mnie zupełnie innego hmm kształtu, obrazu? Coś w ten deseń ;)




Zdjęcia nie powalają, ale dość niewiele ich zrobiłam - to raczej był spacerek chill outowy :)

Rzadko piszę, bo niestety nie mam czasu... Ciągle kolokwium za kolokwium, sprawozdania z laboratorium, nie wyrabiam! Mam już dużo pomysłów na następne notki i w przyszłym tygodniu postaram się napisać więcej :)

poniedziałek, 6 maja 2013

DIY woreczki zapachowe

Dziś małe odświeżenie szaf i starych regałów - woreczki zapachowe. Nie wiem jak Wy, ale ja mam w swoim domu kilka miejsc, gdzie leżą mało używane koce, narzuty czy ubrania, w których już nie chodzę, ale nie mam czasu ich przejrzeć i wyrzucić. Niestety takie miejsca mają to do siebie, że robi się w nich zaduch. Osobiście nie spotkałam jeszcze dobrych, tanich i ładnie pachnących wkładów do mebli. Tanie szybko wietrzeją, drogie też nie utrzymują się zbyt długo, więc... uszyłam sobie własne :)


Z góry przepraszam, że nie pokażę krok po kroku jak taki woreczek uszyć, ale po pierwsze - ten uszyłam już wcześniej ze starej sukienki i nie miałam materiału, żeby zrobić nowy na potrzeby bloga. Powiem jednak, że jest to najzwyklejszy w świecie prostokątny woreczek zszyty ręcznie do środka. W takim woreczku znajduje się kupiona w jakiejś pierwszej lepszej drogerii sól do kąpieli :) 


Takie produkty bardzo ładnie i intensywnie pachną (można zresztą powąchać sobie taką sól, bo zazwyczaj nie jest ona hermetycznie pakowana) i są dosyć tanie :) Do woreczka nie sypie się zbyt wiele (w zależności od potrzeby) a zapach wcale tak szybko nie wietrzeje. Można go włożyć między ubrania, do szuflady z bielizną, na dno szafy - gdzie tylko czujecie potrzebę zmiany zapachu :)

Polecam!

czwartek, 2 maja 2013

Sposób na zamszowe buty

Hejho!

Zamszowe buty są ulubieńcami niejednej z nas. Prawie każda kobieta ma w swojej kolekcji botki lub szpilki z tego tworzywa, ponieważ wyglądają one bardzo elegancko, delikatnie i co tu dużo mówić - są po prostu piękne! Wychodzimy dumnie z domu, wsiadamy do tramwaju, czy idziemy zakupy, aż tu nagle jakaś niezdara w brudnych buciorach nadeptuje nam na stopę... A niech to szlag!

Jest jednak na to rada, niewymagająca zakupu drogich środków do czyszczenia zamszu, które i tak nie działają tak jak powinny. A mianowicie - gumka do ścierania! Wystarczy potrzeć energicznie buty gumką (najlepiej kruchą, która łatwo się roluje) do momentu zniknięcia zabrudzenia i gotowe :) Musimy jednak pamiętać, żeby but był suchy - inaczej wetrzemy wszystko w zamsz.


Stary dobry sposób i naprawdę skuteczny :) 
Polecam!
Mam do Was pytanie: jakiego typu posty w moim wykonaniu podobają Wam się najbardziej? Powinno być czegoś mniej lub więcej? Może powinnam coś zmienić? Czekam na Wasze odpowiedzi! :)